czwartek, 20 czerwca 2019

W sali od 1 do 10 - Recenzja #106

"W skali od 1 do 10"

Autor: Ceylan Scott 
Wydawnictwo: YA!
Ilość stron: 239
Data wydania: 19.06.2019 r.


Opis

Poruszająca historia o mrocznych stronach osobowości, przyjaźni i samowybaczeniu. 

Po próbie samobójczej siedemnastoletnia Tamar trafia do Lime Grove, szpitala psychiatrycznego dla nastolatków. Nieustannie musi tam odpowiadać na pytania lekarzy:
Dlaczego zaczęła się samookaleczać?
Co sprawiło, że zaczęła się nienawidzić?
Jak się czuje, w skali od 1 do 10?

Jest jednak jedno najważniejsze pytanie, na które Tamar nie jest w stanie odpowiedzieć nawet samej sobie- czy jest winna śmierci swojej przyjaciółki Iris?
~Opis pochodzi od wydawcy

Opinia

Gdy dotarła do mnie ta książka, zaczęłam się trochę obawiać. Ma ona naprawdę mało stron, a dodatkowo jest mniejszych gabarytów. Temat poruszany przez autorkę nie jest łatwy i przyjemny, dlatego bałam się, że nie wszystko pójdzie w tej historii pięknie i ładnie. Książka jest w miarę polecana przez innych blogerów oraz instagramerów, więc jak to będzie u mnie?

Zacznę może od tego, że od ponad roku uczę się psychologii (chociaż nie jestem ekspertem, to dużo już wiem i rozumiem). "W skali od 1 do 10" porusza temat samookaleczania oraz akceptacji albo jej braku. I już na tym poziomie mam problemy z tą książką. Wydaje mi się, że albo autorka nie do końca wie, o czym pisała, albo zrobiła to specjalnie (bardziej obstawiam pierwszą możliwość). Ceylan Scott stosuje bardzo dużo stereotypów, które-jak to stereotypy- nie są prawdziwe. Takim przykładem jest to, że jak główna bohaterka zaczęła się ciąć i gdy zauważyli to inni (nauczyciele, znajomi z klasy), od razu odwrócili się od niej i wyśmiewali ją. Nawet nie potrafcie wyobrazić sobie mojej irytacji, gdy o tym przeczytałam. Nie, nie i jeszcze raz NIE. Jeszcze nigdy-a znałam naprawdę wiele takich przypadków- nie spotkałam się z odrzuceniem ze strony wszystkich wokół osoby, która się kaleczy. Ludzie mogą być na ten fakt obojętni (najrzadziej), wspierać w okaleczaniu albo (najczęściej) naprawdę jej pomóc. Nawet takie "błahostki" jak pomoc słowna jest pomocą...

Aby nie rozpisywać się godzinami, przejdźmy dalej. Kolejnym problemem było stworzenie tego szpitala psychiatrycznego, w którym przebywała główna bohaterka. W książce znalazł się wątek, gdzie Tamar wraz z dwójką przyjaciół ucieka z szpitala psychiatrycznego. A wiecie jak? Przez niski płot. Wystarczyło, że jedna osoba trochę podniesie drugą i już ucieczka była możliwa. Dodatkowo nikt nie pilnował wychowanków. Chwila ciszy dla tego momentu 😐. Nie wiem jak wam, ale mi coś tutaj nie gra.

Powiem tak- wydaje mi się, że autorka źle ugryzła cały ten temat o samookaleczaniu, akceptacji oraz wizji szpitala psychiatrycznego. Opis książki zapowiadał się naprawdę dobrze i gdyby historia poszła w kierunku w jakim miała iść, najprawdopodobniej fabuła byłaby ciekawa i dodatkowo uczyłaby nas czegoś. W opisie książki pisze, że Tamar musi ciągle odpowiadać na pytania dlaczego zaczęła się ciąć, co sprawiło, że się nienawidzi oraz jak się czuje w skali od 1 do 10. I wiecie co, te pytania były zadane może z dwa-trzy, maksymalnie cztery razy na całą historię. Autorka skupiła się na jakiś opisach, które mnie osobiście bardzo nudziły. Zapomniałam o jeszcze jednym pytaniu, które miało być w tej książce najważniejszym- czy Tamar jest winna śmierci Iris. Najśmieszniejsze jest to, że główna bohaterka nie zastanawiała się nad tym, tylko po prostu stwierdziła, że jest winna.

Jeżeli mam być już szczera, to ani bohaterowie, ani wydarzenia z tej książki nie przypadły mi do gustu. Albo się irytowałam, albo nudziłam. Dużo opisów, które spokojnie można usunąć, wydarzenia, które również są niepotrzebne i dodanie przez autorkę bohaterów, którzy nic nie wprowadzają do dalszej lektury. Myślałam, że jeszcze tajemnica śmierć Iris będzie ciekawie przedstawiona i opisana. Ten wątek także został skopany.


Podsumowanie

Od wielu osób słyszałam, że ta książka spodobała im się. Była lekka i przyjemna, taka na jeden wieczór. Zapewne odebrałabym ją podobnie, gdyby nie fakt, że trochę znam się na tym temacie. Zapewne młodszym osobom oraz tym niewtajemniczonym w tajniki psychologii ta książka się spodoba, ale ja osobiście się zawiodłam.

13 komentarzy:

  1. Jako psycholog chętnie przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie zdecydowałam się na ten tytuł, bo ostatnio wychodzi ich bardzo wiele i zwyczajnie doby nie starczy, żeby wszystkie przeczytać, ale ogólnie cenię tego typu literaturę. Po Twojej opinii wnioskuję, że dobrze, że akurat tutaj sobie odpuściłam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie zagłębiam się w takie tematy, lubię psychologiczne ujęcia z różnych perspektyw, ale z opisu wnioskuję, że lepiej będzie, kiedy przeznaczę czas na inną książkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie chciałabym na temat samookaleczeń czy zakładu psychiatrycznego czytać lekkiej i przyjemnej prozy. Wolałabym coś mocnego, co mi się wyryje w sercu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam te książkę w domu bo dostałam niespodziewanie od wydawnictwa ale jeszcze nie mogę się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Raczej po tej recenzji nie skuszę się na tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  7. Aż się cieszyć zaczęłam, że nawet mi w głowie nie postało, by sięgnąć po tę książkę. Już po pierwszej recenzji, w której zobaczyłabym, że to lekka i przyjemna książką o samookaleczaniu się coś by mi zazgrzytało.

    OdpowiedzUsuń
  8. A już jak przeczytałam opis myślałam że ta książka to coś dla mnie ale twoją recenzja mnie do tego zniecheciła

    OdpowiedzUsuń
  9. Okładka niepozorna i trochę nieadekwatna dla mnie do tematu. Trudny i poważny temat, a mam wrażenie, że autorka sama go okaleczyla. Nie dzięki. Kinga

    OdpowiedzUsuń
  10. A mnie nawet i opis nie przekonał. Cieszę się, że nie zdecydowałam się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hm... Chyba nie sięgnę po tę książkę. Nie lubię, gdy autor porusza jakiś ważny społecznie temat, a pisze o nim trochę jak dziecko we mgle, które za mało dowiedziało się o problemie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że takie ksaizki, pisane są przez ludzi, którzy nie zadają sobie chyba nawet trudu zgłębienia tematu. Okaleczanie się wzbudza docinki znajomych? W jakim świecie, bo nie w tym, w którym żyje. Szkoda, to mogłaby być dobra książka

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam w planach ten tytuł, jednak jak zawsze został on na etapie "może kiedyś". Trochę szkoda, że ciebie tytuł zawiódł :)
    Pozdrawiam gorąco!

    OdpowiedzUsuń

To nie jest, do diabła, love story- Recenzja #146

"To nie jest, do diabła, love story" Tom 1 Autor: Julia Biel Wydawnictwo: Media Rodzina Ilość stron: 375 Data wydania:...