poniedziałek, 13 stycznia 2020

Zenith - Recenzja #138

"Zenith"

Autorzy: Sasha Alsberg, Lindsay Cummings
Wydawnictwo: We need Ya
Ilość stron: 622
Data wydania: 05.06.2019 r.

Opis

Większość zna Andromę Racellę jako Krwawą Baronową, potężną najemniczkę, która dąży po trupach do celu, a jej bezlitosne poczynania rozciągają się na całą Galaktykę Mirabel. Ale dla załogi swojego statku jest po prostu Andi- ich przyjaciółką i nieustraszoną przywódczynią kosmicznych piratów. Kiedy kolejna rutynowa misja nie przebiega zgodnie z planem, wszyscy trafiają w ręce okrutnego łowcy nagród. Andi zmuszona do udziału w niebezpiecznej misji, stawia czoła mrocznemu władcy owładniętemu żądzą zemsty. Załoga Maraudera staje przed trudnym wyborem- albo przywrócą porządek w galaktyce, albo rozpoczną wojnę. Gdy statek rusza w stronę nieznanego, pewne jest tylko, że już nikomu nie można ufać.
~Opis pochodzi od wydawcy

Opinia

Bardzo ciężko będzie mi wypowiedzieć się na temat tej książki, gdyż sama nadal nie wiem, co mam o niej myśleć. Gdy zaczynałam czytać "Zenith" było dość ciężko. Praktycznie na każdej stronie musiałam zerknąć na telefon, sprawdzić fb albo instagrama; zdecydowanie bardziej interesowało mnie to, co działo się w domu, niż w książce. Krótko mówiąc- było strasznie nudno. Miałam wrażanie, że autorki wykreowały wspaniały świat, wymyśliły genialną fabułę, tylko nie potrafiły zainteresować nią czytelnika. Tutaj nawet nie chodzi o to, że występują trudności we wbiciu się w historię, bo takiego czegoś nie ma. Autorki opowiadają fabułę tak, jakby stworzyły ją dla siebie, a nie dla czytelnika.

Akcja w książce dzieje się z perspektywy kilku bohaterów, w różnym czasie oraz miejscu. Na początku można się trochę zagubić, bo dostajemy rozdziały, które są wspomnieniami nieżyjących już bohaterów. Opowiadają oni głównie o wydarzeniach, które doprowadziły do obecnego stanu rzeczy, jednak nie tłumaczą wszystkiego. Autorki zostawiły sobie największe smaczki na sam koniec i nie wyjawiły wszystkich tajemnic na samym początku.

Przez bardzo długi czas czułam, że ta książka po prostu nie jest dla mnie i lepiej ją zostawić. Jednak chociaż się nudziłam, coś cały czas trzymało mnie przy niej. Gdzieś około 200 strony wreszcie zaczęłam się wkręcać. Wychodząc z jednego problemu, natknęłam się na drugi. Po tych przełomowych stronach kompletnie nie wiedziałam, do czego ma dążyć teraz fabuła. Na samym początku główna bohaterka- Andi, musi wraz ze swoją załogą wyruszyć w niebezpieczną podróż na inną planetę, gdzie mają uratować syna pewnego generała. I teraz uwaga (to jeszcze nie jest spoiler), na tej 200 stronie oni tam docierają. Więc albo go uratują i książka będzie o niczym, albo zostaną tam uwięzieni. Tak czy siak bałam się o dalszą fabułę. Wątpiłam, że autorką jakkolwiek uda się wyjść z tej sytuacji, bo raczej przez 400 stron nie będą opisywać uwolnienia chłopaka z więzienia.

Mogę przyznać, że byłam trochę w szoku, gdyż autorki pociągnęły dalej całą fabułę, jednak wciąż wydawało mi się, że dąży to do niczego. Dopiero jakoś od około 500 strony przepadłam. Nagle zaczęło się dziać tak wiele, autorki serwowały nam różne tajemnice i tylko czekało się, aż wreszcie wyjdą one na jaw. A sama końcówka była totalnym sztosem. Chociaż spodziewałam się tego plot twistu, a nawet byłam pewna, że coś w tym stylu musi się wydarzyć, ta świadomość nie odebrała mi całej frajdy z zakończenia. 

Warto również dodać (chociaż na pewno już to zauważyliście), że książka napisana jest przez dwie osoby. Obawiałam się trochę tego duetu, gdyż często jest tak, że autorzy mają problem ze stworzeniem spójnej i logicznej całości. Lecz w "Zenicie" nie ma się czego obawiać, bo o dziwo, czyta się tę książkę tak, jakby napisała ją tylko jedna osoba.

Podsumowanie

Raczej nie jestem w stanie ocenić tej książki, a także określić czy warto po nią sięgać, czy nie. Początek jest naprawdę słaby, dalej zaczyna robić się przeciętnie, środek ma potencjał, a zakończenie jest bombowe (dosłownie). Na pewno powstanie kontynuacja i w tym momencie naprawdę chciałabym po nią sięgnąć. Może wtedy uda mi się określić mój stosunek do tej książki.

11 komentarzy:

  1. Wiem że teraz jakoś ma wyjść 2 tom tej serii. Mnie ona nie urzekła

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro trzeba czekać 500 stron na rozkręcenie akcji, to ja podziękuję
    Pozdrawiam
    subjektiv-buch.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawi mnie ta książka 8 gdy tylko będę miała okazję to ją przeczytam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie lubię w książkach czy filmach tematu galaktyk czy kosmosu...

    OdpowiedzUsuń
  5. Rzadko czytam SF, a ta książka akurat mnie nie zainteresowała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moje klimaty i opinia też raczej nie zachęca, dlatego zapominam o niej, szkoda czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżeli zakończenie jest super, a ma być kontynuacja, to przeczytam hahah :) Często początki są średnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam problem z tym tytułem, bo początkowo bardzo chciałam go przeczytać i nawet kupiłam, a teraz zapał minął i stoi biedna na półce.

    OdpowiedzUsuń
  9. Dużo osób chwali ten tytuł. Jednak mi nie przypadł opis do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja się nie skuszę na ten tytuł, to nie do końca mój klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mam przekonania do tej książki, skoro warto ją czytać tak naprawdę dla ostatnich 100 stron.

    OdpowiedzUsuń

To nie jest, do diabła, love story- Recenzja #146

"To nie jest, do diabła, love story" Tom 1 Autor: Julia Biel Wydawnictwo: Media Rodzina Ilość stron: 375 Data wydania:...