wtorek, 31 grudnia 2019

Rysunkowy chłopak - Recenzja #137

"Rysunkowy chłopak"

Autor: K.N. Haner
Wydawnictwo: Editio
Ilość stron: 342
Data wydania: 16.10.2019 r.



Opis

Po tragicznej śmierci brata Diana z dnia na dzień popada w coraz większą depresję. Dziewczyna nie potrafi się z niczego cieszyć, a wypadek na uczelni sprawia, że ma ochotę ze wszystkiego zrezygnować, nawet z wymarzonych studiów artystycznych. Jest przekonana, że nie starczy jej sił, by walczyć o swoją przyszłość, a tym bardziej o siebie. Wtedy poznaje Ryana. Ten jeden moment powoduje, że wszystko się zmienia. Mężczyzna wydaje się idealny, pomaga jej odnaleźć radość życia i poradzić sobie z problemami.
~Opis pochodzi od wydawcy

Kilka(naście) słów na wstępie

"Rysunkowy chłopak" nie jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością K.N. Haner. Miałam już okazję zapoznać się z innymi jej pozycjami i niestety nie zrobiły na mnie najlepszego wrażenia. Jednak po "Ring girl" liczyłam, że autorka pójdzie w innym, delikatniejszym kierunku w swoich historiach. Ale później powstały "Nieczyste więzy"- najgorsza książka jaką kiedykolwiek przeczytałam (recenzja znajduje się tutaj). Stwierdziłam jednak, że dam autorce ostatnią szansę. No i dałam...

Opinia

Od samego początku czytania tej książki, nie było łatwo. Bardzo rzadko zniechęcam się po 20 stronach, ale w tym przypadku miałam ogromną ochotę, aby wyrzucić tę książkę i zapomnieć o niej. Zaczynamy od poznania głównej bohaterki, która kreuje się na nieśmiałą, wstydzącą się kontaktów z innymi (szczególnie z płcią przeciwną) dziewczyną. Diana ma jedną jedyną "przyjaciółkę", nie do końca normalną, bo miałam wrażenie, jakby specjalnie została stworzona w całkiem inny sposób niż pozostali bohaterowie. No ale dobrze, przejdźmy do Diany. Dziewczyna przez pierwsze kilkanaście stron ciągle powtarza oraz pokazuje nam, jak bardzo nieśmiała jest względem mężczyzn. Mówi też, że nie jest to odpowiedni czas na związki i miłość. I wiecie co? Zakochuje się ona w pierwszym pojawiającym się w książce mężczyźnie XD. Przybliżę wam bardziej ten fragment, bo jest on naprawdę śmieszy. Cała grupa Diany ma tego dnia rysować nagiego mężczyznę, którym okazuje się Vincent- najprzystojniejszy chłop z uczelni (tak, to właśnie jego pierwszego spotyka). Niestety Vincent wjechał w samochód Diany. Dziewczyna najpierw jest wściekła i zamierza opowiedzieć dziekanowi całą prawdę, w której Vincent jest winny. Jednak po chwili sama nie wie dlaczego, zaczyna kłamać. Dodatkowo mówi, jaki to on jest przystojny i szkoda, że nie są razem. No cóż... A to dopiero początek. 
Jeszcze żeby było śmiesznie, po całej sytuacji zaczyna lecieć jej krew z nosa i oczywiście dziewczyna musi zemdleć.

Tego samego dnia, Diana poznaje starszego brata Vincenta i od razu się w nim zakochuje. Naprawdę szybko potrafi zmienić obiekt swojej fascynacji. Oczywiście najpierw musi udawać, że jest taką nieśmiałą i delikatną osobą, ale ja nie dałam się na to nabrać. Po chwili była już istnym demonem sexu. A tak, niby taka słodka okładka i nic niezdradzający opis. Jak już na Haner przystało, książka bez scen seksu nie ma dla niej sensu 🙅. A szkoda, bo wszystkie jej historie tylko by zyskały bez tego. 

Po tym cudownym spotkaniu, na bohaterkę spada jeszcze więcej nieszczęść. Co za dużo, to niezdrowo! Tak naprawdę od tego momentu zaczyna się cała "historia", w której Diana będzie się zadręczać, że zakochała się mężczyźnie, który ma żonę. On przez cały czas mówi o rozwodzie, który raz był, raz okazuje się, że jeszcze nie (autorka mogłaby się zdecydować na jedną wersję...). Przy okazji jego żona ma mieć jakieś problemy z psychiką (nie wiem, nie widziałam). 
Aby było ciekawiej, autorka dodała Dianie dodatkowy obiekt westchnień, jednak ta wciąż kochała tego jedynego...

Skoro wiemy już, o czym jest cała książka i jak rozwinie się ona dalej, możemy przejść do czegoś, przez co ta książka jest strasznie słaba. Fabuła byłaby jeszcze do zniesienia, gdyby autorka choć trochę wykreowała bohaterów. Diana jedno mówi, drugie robi. Ma być niby nieśmiała i kompletnie niedoświadczona, a podczas pierwszego pocałunku dokładnie wie, co ma robić, aby było przyjemnie jej i partnerowi. 
Nie jest nam dane poznać Loli oraz Vincenta, gdyż wychodzi na to, że autorka specjalnie wysyłała te dwójkę na jakieś wyjazdy, aby nie trzeba było się na nich skupiać. Jednak nawet po kilku krótkich rozmowach między nimi a Dianą dało się wyczuć, że są to osoby, które nie mają kompletnie żadnych zainteresować, planów, marzeń, nawet nie wiedzą, co lubią. To dokładnie tak, jakbyście rozmawiali z lalkami...

Nawet relacja pomiędzy Dianą a którymkolwiek z mężczyzn jest sztuczna. Autorka kładzie za duży nacisk na sceny seksu, przez co czuć, że rozmowy pomiędzy nimi mają sprowadzać się tylko do jednego.

Jednak to zakończenie wzbudziło we mnie negatywne emocje. Poczułam po nim, że zmarnowałam czas na czytanie tej książki. Już naprawdę wole te nudne i do przewidzenia happy endy.

Podsumowanie

"Rysunkowy chłopak" był moim ostatnim spotkaniem z twórczością K.N. Haner. Nie mam już zamiaru sięgać po książki tej autorki. Nie spełniają one moich oczekiwań i jedynie irytuję się podczas czytania. Tę historię mogę najwyżej ocenić 2/10.

10 komentarzy:

  1. Książki tej autorki również nie przypadły mi do gustu. Nie mój klimat. Dałam szansę przy pierwszej części Sponsora ale więcej nie dam szansy.
    Pozdrawiam Serdecznie
    https://smallbookwoorld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Z Twojego opisu wydaje się już niezbyt ciekawa i schematyczna...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam w planach tej książki - nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest jedyna książka, jaką bym chciała przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nienawidzę jak bohaterowie są źle wykreowani. Fabuła dla mnie może być nudna, ale wystarczy, że bohaterowie są genialni to już mogę dobrze ocenić książkę. Szkoda, że ta okazała się taka słaba. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tej autorki, ale teraz tym bardziej nie planuję czytać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi znowu Rysunkowy chłopak bardzo się podobał ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nawet nigdy nie sięgnęłam po żadną z jej książek. Jakoś odpychają mnie one z góry

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja na razie nie mam zdania, "rysunkowy chłopak" siedzi w szafie i czeka na swoją kolej. Ale to chyba jedna z tych autorek, którą się albo kocha, albo nienawidzi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja wręcz przeciwnie,lubię zaskoczenie jakie Kasia funduje :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Łeee a miałam na to ochotę ale po twojej recenzji odechciało mi się

    OdpowiedzUsuń

To nie jest, do diabła, love story- Recenzja #146

"To nie jest, do diabła, love story" Tom 1 Autor: Julia Biel Wydawnictwo: Media Rodzina Ilość stron: 375 Data wydania:...