wtorek, 31 marca 2020

Gdyby ocean nosił twoje imię- Recenzja #143

"Gdyby ocean nosił twoje imię"

Autor: Taheren Mafi
Wydawnictwo: We need Ya
Ilość stron: 315
Data wydania: 30.10.2019 r.




Opis

Bycie inną nie musi oznaczać bycia gorszą. Ale świat nie jest idealny i Shirin naprawdę nie ma łatwego życia. Minęło kilkanaście miesięcy od głośnego zamachu z 11 września. To wyjątkowo burzliwy czas zwłaszcza dla szesnastoletniej muzułmanki, która nie zgadza się na to, co zgotował jej los.

Shirin doskonale wie, jak okropni mogą być ludzie. Jest zmęczona agresywnymi spojrzeniami, poniżającymi komentarzami, nawet przemocą fizyczną, które spotykają je ze względu na hidżab. Z każdym dniem bardziej zamyka się w sobie i coraz silniej oddaje muzyce i tańcowi.

Wszystko jednak się zmienia, gdy na jej drodze staje Ocean James. Jest pierwszą osobą, która chce poznać prawdziwą Shirin. Ale czy dziewczyna jest gotowa, by komukolwiek zaufać? Zwłaszcza komuś z tak odmiennego świata?
~Opis pochodzi od wydawcy

Opinia

Zapewne tak jak połowa polskich czytelników, po tę książkę sięgnęłam przez rozgłos na polskim booktube. Był on jeszcze przed premierą naprawdę ogromny, więc dużo osób zainteresowało się tą historią. Jednak mnie ta książka kompletnie nie porwała i doszukałam się w niej masy błędów i niedociągnięć.

Zacznijmy od postaci głównej bohaterki. Jest ona muzułmanką, więc w szkolę spotyka ją wiele przykrości związanych z noszeniem hidżabu. Dodatkowo w ciągu całej swojej nauki kilkanaście razy zmieniała swoją szkołę przez nową pracę ojca. Tym razem już od samego początku zostaje wyśmiana i poniżona.
Wiele osób zarzuca Shirin jest postawę wobec świata. Jest ona do niego bardzo negatywnie nastawiona, jednak nie ma się co dziwić. Z tego powodu nie wierzy już w dobroć ludzką i można powiedzieć, że momentami jest agresywna wobec innych. Jednak dla mnie nie było w tym nic irytującego ani niedorzecznego.

Mój problem z główną bohaterką zaczyna się w momencie, gdy zaczyna coś mówić. Bardzo często do swoich wypowiedzi dodaje "wow" i przez całą książkę można by naliczyć ich naprawdę wiele. Jednak prawdziwy problem pojawia się w momencie, gdy nagle każda osoba pojawiająca się w tej historii dodaje sobie "wow" do wypowiedzi. KAŻDA. To już raczej nie jest normalne i bardzo rzuca się w oczy. Na dodatek styl wypowiedzi bohaterów jest na tyle podobny, że bez dodawania osoby, która dane zdanie powiedziała, byłoby trudno odróżnić nadawcę.

Gdyby ktoś się mnie zapytał, o czym była ta książka, to odpowiedziałabym, że o niczym. Żaden wątek nie został na tyle rozwinięty, ani dobrze ukazany, aby nazwać go tym głównym. W książce ukazane są przeżycia Shirin oraz cała jej walka z radzeniem sobie z obrażającymi ją ludźmi, jednak miałam wrażenie, jakby nie o tym miała być ta historia, tak jakby był to jedynie poboczny wątek, który ma dopełnić całą fabułę.

No więc co, wątek tańca ma być tym głównym? Raczej nie, bo autorka tak strasznie go skopała, że wtedy ta historia nawet nie otrzymałaby ode mnie 1 gwiazdki. Shirin od zawsze kochała breakdance i w nowej szkole zakłada wraz z bratem klub breakdensowy. Oprócz nich są w nim jeszcze trzy inne osoby. Tak w ogóle, to jedna z nich jest gejem, ale nie wiem po co w ogóle zostało to powiedziane, bo nie ma to najmniejszego wpływu na fabułę. Członkowie klubu intensywnie ćwiczą do różnych tanecznych zawodów, jednak nie jestem nam dane ich poznać. Z prób dowiadujemy się jedynie tego, że Shirin wciąż nie potrafi zrobić jednego ruchu i to na tyle. Gdy już dostajemy informację, że w tym momencie jadą na zawody, w kolejnym zdania są już po nich. Nie dowiadujemy się niczego o nich, więc po co w ogóle autorka dodała ten wątek do książki???

Czytając tę książkę wydawało mi się, że akcja dzieje się w obecnych czasach. Nie dostaliśmy żadnej informacji kiedy dzieję się akcja, więc wnioskowałam, że będzie to albo rok pisania przez autorkę książki, albo rok wydania. I nawet nie potraficie sobie wyobrazić mojego zdziwienia, gdy po skończeniu lektury przeczytałam jej opis (może to być dla was dziwne, ale czytam opis dopiero po skończeniu danej książki ;p). Okazało się, że akcja dzieję się jakiś czas po zamachu 11 września. Serio? Ja nie widziałam tam ani jednego nawiązania do tego okresu, więc po jest to zawarte w opisie?

Całą książkę tak naprawdę przemęczyłam. Było kilka interesujących fragmentów jak np. opisu ruchów tanecznych na samym początku historii, jednak było ich tak mało, że trudno uznać to za jakikolwiek pozytyw. Ale trzeba przyznać, że na ostatniej stronie uroniłam kilka łez i nie spodziewałam się, że autorka akurat w taki sposób zakończy książkę.

Podsumowanie 

Zapewne gdybym nie oglądała "Szkoły dla Elit" na Netflixie, to ta historia zainteresowałaby mnie trochę bardziej. Jednakże trudno zaprzeczyć, że recenzowana książka była zrobiona na jedno kopyto. Pojawiają się jakieś wątki, które niby zostają dokończone, jednak przedstawione są bardzo połowicznie, tak od niechcenia. W serialu "problem" z bycia muzułmaninem został pokazany milion razy lepiej. Podczas czytania książki miałam momentami wrażenie, że książka jest marną kopią serialu. Wiele rzeczy jest aż zbyt podobnych...

11 komentarzy:

  1. Widziałam tę książkę w wielu miejscach, jednak osobiście średnio mnie do niej ciągnie... Zdecydowanie wolę inne klimaty. Ewentualnie takie tematy poruszone w lepszy sposób.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam różne opinie o tej książce, ale jakoś odechciało mi się wyrabiać sobie własną.

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja czytałam i jestem tą książką zachwycona, chociaż zakończenie mnie nie urzekło ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie widziałam tej książki w mediach społecznościowych... Albo nie zwróciłam na nią uwagi. Tak czy siak na razie sobie odpuszcze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. O, to chyba pierwsza taka opinia o tym tytule. Do tej pory w pamięci mam same pochwalne. Jakoś mnie do niej nie ciągnie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niestety opis mnie nie przekonał ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam wiele dobrego o tym tytule. Jednak nie miałam okazji jeszcze czytać tej pozycji. Może kiedy po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Pierwszy raz widzę tę książkę, ale po Twojej opinii mam tak mieszane uczucia,że sama nie wiem czy warto poświęcić jej czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam tą książkę w planach <3 Mam nadzieję, że niedługo będę miała okazję ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytałam i podobało mi się, ale też czytałam ja w dobrym momencie. Hmm chciałam opowieść bardziej powolną i to się sprawdziło, no bo akcji za dużo nie ma, często się wzruszyłam i mam wrażenie, że to w dużej mierze przez to że akurat miałam taki mood. A no kupiłam tę książkę że względu na to, że było o tym głośno.

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja koleżanka to czytała, mnie jakoś do niej nigdy nie ciągnęło. I chyba nic nie stracę, jak sobie ją odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń

To nie jest, do diabła, love story- Recenzja #146

"To nie jest, do diabła, love story" Tom 1 Autor: Julia Biel Wydawnictwo: Media Rodzina Ilość stron: 375 Data wydania:...