środa, 2 stycznia 2019

Świąteczne marzenie - Recenzja #66

Świąteczne marzenie

Autor: Amanda Prowse
Wydawnictwo: Kobiece
Ilość stron: 332
Data wydania: 22.11.2017 r.


Wychowana w rodzinie zastępczej Megan od dziecka marzyła o baśniowym Bożym Narodzeniu. W tym roku samotna matka pragnie, aby jej mały synek rozkoszował się magiczną atmosferą, której ona nigdy nie zaznała. Przekonuje samą siebie, że brak kochającego mężczyzny u boku nie zepsuje im świąt. Tuż przed Gwiazdką kobieta wyrusza do Nowego Jorku w sprawach służbowych. Tam poznaje przystojnego architekta Edda. Parę kieliszków wina, szczere rozmowy i rozbrajający uśmiech wzbudzają w niej nadzieję na romantyczne święta w wyjątkowym towarzystwie. Wie, że spotkanie intrygującego mężczyzny może odmienić jej całe życie. Czy świąteczne marzenie Meg ma szansę się spełnić?
Źródło: Lubimy Czytać

Słowem wstępu

"Świąteczne marzenie" jest moim pierwszym spotkaniem z książką o motywie świątecznym. Od samego początku ta historia była u mnie spisana na straty. Dlaczego? Nie potrafię przeczytać książki na wiosnę czy podczas długich, upalnych, letnich dni, w której cała akcja dzieje się w okolicy świąt! Było to dla mnie totalnie absurdalne, więc czekałam cały rok, aby zabrać się za tę pozycję właśnie w tym magicznym okresie. No i chyba była to pierwsza i ostatnia książka o tym motywie...

Fabuła

Książka rozpoczyna się od prologu, w którym dowiadujemy się kilku informacji na temat dzieciństwa Mag, a ściślej mówiąc- jej świąt Bożego Narodzenia. Dziewczyna nie miała łatwo, gdyż na co dzień mieszkała w domu rodziny zastępczej, u której te święto wyglądało jak w bajce. W święta Megan przebywała jednak w swoim rodzinnym domu z mamą alkoholiczką, co roku z innym facetem swojej rodzicielki oraz rodzeństwem, które nawet jej nie zauważało. To wszystko doprowadziło do tego, że po latach dziewczyna bardzo pragnęła dla swojego syna wspaniałych świąt. 
Akcja tak naprawdę zaczyna się od początku grudnia, gdy Megan będzie musiała wyjechać do Nowego Jorku, aby pomóc w rozwiązaniu problemu w pracy. Oczywiście ma ona wielki problem z zostawieniem swojego ukochanego synka w domu pod opieką jej najlepszej przyjaciółki, ale na wyjeździe totalnie o nim zapomina (nie, że się czepiam...). W Nowym Jorku dziewczyna poznaje największą miłość swojego życia- Edda. Od tego momentu nie widzi już niczego innego poza nim i jest zakochana na zabój. Wszystko brzmi pięknie i ładnie, ale była to strasznie nudna historia. Myślałam, że ostatnie romanse, które czytałam były słabe, ale ten był totalną klapą. Nic się nie działo, momentami czułam się jakbym wiadomości czytała. Tu nawet nie ma co opowiadać o tej historii. Jest ona krótka, gdyż ma trochę ponad 300 stron i tak naprawdę od samego początku wydarzenia prowadzą do zakończenia, którego już na wstępie można się spodziewać. Chociaż przyznam, że był mały plot twist i nawet dałam się przekonać, że jednak koniec historii Megan będzie inny, to i tak nie zmienia to mojej oceny tej książki.

Bohaterowie

Megan poznajemy jako użalającą się nad sobą kobietę, która nie wierzy już w miłość. Poza tym, jest ona po prostu nijaka i ma częste wahania nastroju. Na samym początku historii jest ona zapracowana i żyje tylko i wyłącznie dla swojego syna. Od momentu poznania Edda trochę się zmieniła, ale dalej była nie do wytrzymania. Kompletnie jej nie polubiłam, jednakże nie tylko ona była słabo wykreowaną postacią. Chyba każdy bohater tej książki był nijaki. Nikt nie miał chociaż zalążka tego czegoś w sobie. Oni w tej książce po prostu byli. Nie da się tego inaczej określić...

Podsumowanie

Tej autorce już podziękowałam i na pewno nie sięgnę po inne jej książki. Nie jestem pewna czy kiedykolwiek sięgnę jeszcze po historie z motywem świątecznym, gdyż ta totalnie mnie do nich zniechęciła. Styl pisania autorki również był słaby i nieciekawy przez co wszystkie wydarzenia strasznie się ciągnęły. Odradzam wam sięgnięcia po tę książkę, bo jest ona bardzo schematyczna, przewidywalna i strasznie nudna. 

17 komentarzy:

  1. Ja to ogółem nie czaję tego całego motywu książek świątecznych. Nigdy nie chciałam czytać czegoś w tym stylu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj po tej recenzji na pewno po nią nie sięgnę. Nie lubię jak jest nudno, a tu tak wygląda. Jakoś ta historia do mnie nie przemówiła.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że ci się nie podobała, bo miałam ochotę ją przeczytać. Ostatnio nie przeszkadzają mi książki z motywem świątecznym, ale jeszcze się nad nią zastanowię.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się całkiem sympatyczna lektura

    OdpowiedzUsuń
  5. A szkoda, że się tak przejechałaś. Ja czytałam i choć książka jest diabelnie naiwna, to i tak historia w niej opisana spodobała mi się :) człowiek czasami potrzebuje takich naiwnych opowiastek :)

    Pozdrawiam,
    Ksiazkowa-przystan.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam ją jakiś czas temu i w tamtym momencie liczyłam na coś tak naiwnie lekkiego i słodkiego. Nie każdy lubi ksiazki z takim motywem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie zamierzałam sięgać po tę pozycję, książki o tematyce świąt mnie irytują. Widzę, że strasznie męczyłabym się z tak irytującą i niekonsekwentną bohaterką.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdjęcie cudne. Rzadko sięgam po świąteczne książki. Stąd też wynika niewiedza dotycząca tej pozycji. Ręce na zdecydowanie na plus 😊

    OdpowiedzUsuń
  9. No to już wiem że nie będę jej czytać ://

    OdpowiedzUsuń
  10. Miałam ją czytać, ale chyba zrezygnuję :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakoś nie ciągnie mnie do świątecznych książek, jedyną jaka przeczytałam a tym roku była "Opowieść Wigilijna", ale wiem że mogą mieć swój urok. Szkoda, że trafiłaś na taką, która nie przypadla Ci do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  12. No to tą trzeba odpuścić, ale to nic, będą inne warte uwagi książki :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ojej, po takiej opinii na pewno już po nią nie sięgnę. Mnie też ani trochę nie ciągnie do świątecznych romansów czy obyczajówek, więc książki z tym motywem są u mnie spisane na straty...

    OdpowiedzUsuń
  14. Kiedyś chciałam ją przeczytać, teraz na pewno po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Pomysł na historię ciekawy, ale widać autorka nie wykorzystała tego potencjału. Szkoda. Ja też nie skorzystam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubię książek z motywem świątecznym (z małymi wyjątkami), a po tę powieść nie sięgnę z całą pewnością. Dziękuję za ostrzeżenie. Jak dobrze, że na świecie są jeszcze szczerzy blogerzy :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Raczej nie moja tematyka. Nie lubie takich ksiazek ;)

    OdpowiedzUsuń

To nie jest, do diabła, love story- Recenzja #146

"To nie jest, do diabła, love story" Tom 1 Autor: Julia Biel Wydawnictwo: Media Rodzina Ilość stron: 375 Data wydania:...