poniedziałek, 7 października 2019

Magia cierni - Recenzja #131

"Magia cierni"

Autor: Margaret Rogerson
Wydawnictwo: NieZwykłe
Ilość stron: 442
Data wydania: 18.09.2019 r.



Opis

Wszyscy czarodzieje są źli. Elisabeth wie o tym od dawna. Wychowana przez obcych ludzi w jednej z Wielkich Bibliotek Austermeer, dorastała w otoczeniu grymuarów - istot szepczących na półkach i dzierżących w żelaznych okowach, gotowych przemienić się w potwory z tuszu i skóry, jeśli tylko ktoś je sprowokuje. Dziewczyna ma nadzieję, że kiedyś dołączy do strażników strzegących królestwa przed ich mocą.

Tymczasem w wyniku sabotażu w bibliotece najbardziej niebezpieczny grymuar wydostaje się na wolność. Elisabeth, chcąc ratować sytuację, wpada w kłopoty. Gdy zostaje zamieszana w zbrodnię, musi opuścić bibliotekę i udać się do stolic, aby tam stanąć przed wymiarem sprawiedliwości. Nie może liczyć na niczyją pomoc. Jedynym wyjściem jest zwrócenie się do jej największego wroga- czarodzieja Nathaniela Thornema. 

Wkrótce Elisabeth zda sobie sprawę, że stała się częścią konfliktu trwającego od wieków, a zagłada grozi nie tylko Wielkim Bibliotekom, lecz także całemu światu. Stopniowo zaczyna podawać w wątpliwość wszystko, czego ją nauczono o czarodziejach, o ukochanych bibliotekach, a nawet o samej sobie. Ma bowiem moc, o której nie miała pojęcia.

Opinia

Gdy wydawnictwo zapowiedziało premierę tej książki, dodałam ją do listy książek, które muszę przeczytać. Zbytnio nie wiedziałam, o czym ma ona być, aby nie psuć sobie niespodzianki. Jestem już jakiś czas po jej skończeniu i niestety spodziewałam się czegoś całkiem innego... Ale od początku.

Autorka miała naprawdę ciekawy i oryginalny pomysł na fabułę. Pierwszy rozdział był po prostu cudowny. Przeczuwałam, że jak ta książką dalej utrzyma taki klimat, to tę historię będę mogła ocenić nawet 10/10 gwiazdek.

Główna bohaterka wychowywała się w jednej z ogromnych Bibliotek, ale również szkoliła się na strażniczkę, która ma strzec królestwa przed mocą. Książka zaczyna się od momentu, gdy Elisabeth wraz z dyrektorką muszą przenieść grymuar ósmej klasy do krypty. Grymuary to stworzenia o potężnej wiedzy, dlatego są książkami. Jednak im wyższa klasa, tym są one niebezpieczniejsze. Mogą wpływać na umysły ludzi i je niszczyk. 
Elisabeth była bardzo szczęśliwa, że to akurat ją wybrała dyrektorka. Jednak jej zachwyt nie trwał długo, gdyż właśnie od tego wydarzenia życie dziewczyny zmieni się o 180 stopni. To właśnie ona będzie posądzona o sabotaż i morderstwo.

I o ile dowiadujemy się naprawdę sporo na temat Bibliotek oraz grymuarów, tak o samej pracy i funkcji strażniczki wiemy niewiele (nawiązanie do pierwszego zdania trzeciego akapitu). Przez całą książkę miałam nadzieję, że ten tytuł jeszcze zostanie wyjaśniony, gdyż bardzo mnie intrygował. Z biegiem czasu zdałam sobie sprawę z dość istotnego faktu. Autora zbytnio nie zadbała o szczegóły. 

Myślałam, że cała historia będzie opiera się na czymś całkiem innym. Te pierwsze 30 stron (może trochę więcej) zapowiedziały mi dobrą historię fantastyczną z książkami w roli głównej. Niestety nie do końca tak jest. Po jakiś 60 stronach, główna bohaterka zostaje zabrana na przesłuchanie w związku z sabotażem na Wielką Bibliotekę. Od tego momentu historia zaczęła mnie powoli nudzić. Zaczęły się przydługie opisy i coraz mniej sensownych dialogów. Akcja jako taka była, ale niestety zbytnio mnie ona nie zainteresowała. W pewnym momencie wystąpiła nawet walka z nadprzyrodzonymi stworzeniami (coś, co naprawdę lubię w książkach) i kurczę, było to za bardzo rozwlekane na kartkach. A sam jej opis... Kompletnie nie potrafiłam się wczuć.

Chociaż bohaterowie byli ciekawie wykreowani, to zbytnio nie zwracałam na nich uwagę. Jest to o tyle dziwne, że to właśnie oni utrzymywali poziom tej historii. Elisabeth nie jest jakąś szczególnie wspaniałą postacią, którą będziesz uwielbiać, a po skończeniu książki, tęsknić za nią. Ale także nie jest irytująca i taka, aby jej nie lubić.

Wydaje mi się, że autorka miała świetny pomysł na fabułę, ale nie potrafiła stworzyć z niej książki. Jest wiele momentów, które można by było spokojnie wyrzucić i nic by się nie stało. Oczywiście są też te ciekawe wydarzenia, przez które trudno jest się oderwać od książki. Problem polega na tym, że jest ich zdecydowanie mniej, niż tych słabych momentów. 

Podsumowanie

Zapewne ta książka byłaby o wiele ciekawsza, gdyby autorka dopracowała ją pod względem szczegółów. Wiele rzeczy zostaje pominiętych, a można by zrobić z tego kolejne poboczne wątki (których i tak jest mało). Za bardzo skupiła się również na głównych założeniach ze swojego pomysłu, przez co cierpi cała historia. 

Jednakże widzę rzeczy, nad którymi mogą zachwycać się inni czytelnicy. Osobiście uważam, że nie była to najgorsza książka i gdyby trochę ją dopracować, byłaby naprawdę dobra. Wbrew moim odczuciom po jej przeczytaniu, chciałabym sięgnąć po nią ponownie za jakiś czas. Może wtedy wyda mi się interesująca.

12 komentarzy:

  1. Może po prostu zbudowałaś zbyt wysokie oczekiwania :) Sama doskonale to znam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam wiele dobrego o tej książce od Panny Fox jednak ja mam w planach czytać tę historię po angielsku. To wydawnictwo lubi zawalać tłumaczenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie jest to książka dla mnie. Recenzja super i zdjęcie też :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Gdzieś już widziałam tę książkę i nawet zastanawiałam się, czy nie dodać jej do swojej listy do przeczytania, ale stwierdziłam, że na razie jednak nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że się trochę zawiodłaś... Wcześniej nie słyszałam o tej książce...

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak to czasami jest, jak się czeka na książkę z utęsknieniem, chce się ją mieć i ma się wobec niej oczekiwania tak wysokie, że ciężko byłoby je spełnić :)
    Może jak do niej wrócisz za jakiś czas, z innym podejściem, to będzie Ci się bardziej podobać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dużo dobrego czytałam o tej książce, ale też i wytykali jej niedociągnięcia. Jestem ciekawa jak ja ją odbiorę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasami właśnie tak bywa, że na coś za bardzo się nakręci i potem łatwo się rozczarować. Ja tak miałam z Dworami, wszyscy tak zachwycali, że spodziewałam się wielkiego wow, a książka okazała się tylko doba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Sama byłam jej niezwykle ciekawa, lecz ostatecznie sobie podaruję :) Nie chcę się rozczarować.

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobra, już wiem, co to za książka, ale szkoda, że jej potencjał nie został wykorzystany :( Z chęcią bym przeczytała, gdyby nie długie opisy, na które mam nietolerancję :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Właśnie zabieram się za lekturę, więc nie będę czytała Twojej opinii, żeby jej sobie nie popsuć, ale później z przyjemnością porównam nasze doświadczenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo miałam ochotę żeby przeczytać tę książkę, ale teraz już nie wiem.

    OdpowiedzUsuń

To nie jest, do diabła, love story- Recenzja #146

"To nie jest, do diabła, love story" Tom 1 Autor: Julia Biel Wydawnictwo: Media Rodzina Ilość stron: 375 Data wydania:...