Strony

poniedziałek, 18 lutego 2019

Kiedy Pan Piecho gryzie - Recenzja #78

"Kiedy Pan Piecho gryzie" 

Autor: Brian Conaghan
Wydawnictwo: YA!
Ilość stron: 383
Data wydania: 16.01.2019 r.


Opis

Szesnastoletni Dylan Mint ma zespół Tourette'a.
Prowadzi ciągłą walkę z niekontrolowanymi przekleństwami, tikami, emocjami. Walka jest nierówna, bo z góry skazana na porażkę.
Jedna rutynowa wizyta u lekarza wywraca do góry nogami cały świat chłopaka. Dylan jest przekonany, że niebawem umrze. Tworzy więc listę rzeczy, które musi zrobić, zanim pożegna się z życiem. Gdy próbuje kolejno zrealizować swoje postanowienia, wszystko okazuje się inne, niż wcześniej się wydawało...

Wprowadzenie

Pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl opisujące tę książkę to inna. Sam fakt, że główny bohater ma zespół Turette'a i opisuje swoje ciągłe zmagania z nim wyróżnia tę historię. Od razu powiem, że nie była to świetna książka. Na samym początku miałam do niej tyle uwag, że myślałam o tym, aby ją odłożyć. Jednak im dłużej czytałam, tym było lepiej. Ale może zacznijmy od początku...

Styl pisania autora

Chyba największym minusem (wyróżniającym także tę książkę) jest styl pisania autora. Jak już wiecie po opisie zespół Turette'a charakteryzuje się on niekontrolowanym wypowiadaniem przekleństw oraz tikami. Wydaje mi się jednak, że autor zbytnio przejął się rolą opisywania tej choroby i przez to ta książka bardzo dużo straciła. Brian Contaghan widocznie chciał pokazać, jak teraz młodzież się ze sobą komunikuje. Powiem od razu - wyszło mu to okropnie. Wyobraźcie sobie, że wasza babcia nagle zaczyna mówić w młodzieżowym slangu, wymyślać własne słowa, lub skróty do słów. Właśnie tak wyglądało to w tej książce. Trzeba do tego również dodać liczne przekleństwa, które autor starał się zamaskować tworząc z dwóch brzydkich słów jedno. Na samym początku książkę czytało się naprawdę bardzo źle. W ogóle nie potrafiłam się do tego przyzwyczaić i tylko się irytowałam. Po czasie udało mi się bardziej cieszyć lekturą i starałam nie zwracać uwagi na styl autora.

Dylan Mint

Kolejną rzeczą, która niezbyt podobała mi się w tej książce jest właśnie główny bohater. Nie mogę do końca stwierdzić, czy autor celowo przedstawił tak Dylana, czy po prostu tak mało wie o prawdziwym życiu młodzieży. Chłopak przy rozmowach cały czas używał slangu. Nieważne z kim rozmawiał zawsze musiał się ten wyraz pojawić. Momentami naprawdę trudno było mi to znieść. Chodzę do liceum i nie słyszałam nikogo trochę starszego ode mnie, ani z młodszych klas czy szkół, aby mówił "Dacie zbożną Barbarę" (co to tak w ogóle znaczy!!!), a inni odpowiadają mu jakimiś innymi dziwnymi zwrotami...

Bohaterowie

Podczas czytania miałam dziwne przeczucie, jakby autor specjalnie wykreował wszystkie postacie albo na życiowe ciamajdy, albo osoby, którym w życiu stało się coś niedobrego. Nie wiem, może tylko mi się tak wydawało, ale każdą osobę, którą poznawał czy już znał Dylan, była jakaś dziwna (nie mówią tu o wszystkich zespołach, które mieli znajomi Dylana).

Podsumowanie

To, co przed chwilą napisałam jest raczej negatywne (no dobra, bardzo...). Nie zrozumcie mnie źle, ta książka nie jest totalna porażką i nie oceniłam jej 1/10. Dałam jej, może trochę naciągane 7/10. W tej recenzji skupiłam się na tych wszystkich negatywnych rzeczach opuszczając pozytywy, gdyż trudno byłoby je tutaj wymienić. Jest to jedna z tych książek, które trzeba przeczytać, aby zrozumieć jej pozytywne i negatywne strony. 

Jeśli mam być szczera, po skończeniu "Kiedy Pan Piecho gryzie" nawet przekonałam się do tej historii. Na samym początku byłam totalnie na nie, jednak jak tak sobie teraz myślę, nie było aż tak źle... Może nawet jeszcze kiedyś sięgnę po tę książkę.

18 komentarzy:

  1. Tyle wad, a 7/10?! Nieźle, u mnie by się pewnie skończyło na 4, bo nawet te genialne książki dostają ode mnie 7.

    Pozdrawiam cieplutko Martynapiorowieczne.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałem o tej ksiażce, ale po tym co piszesz, wcale nie chcę po nią sięgnąć. Jak znam siebie, to najpierw podrę, a potem wyrzucę przez okno. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie też mnie to zastanowiło, że – jakby nie patrzeć – troszkę pojeździłaś po książce, a wystawiłaś jej 7/10, gdzie w skali Lubimy Czytać jest to ocena bardzo dobra. A przy tego typu wpadkach autora nigdy nie pomyślałabym, aby wynagrodzić go w taki sposób.
    A co do samej książki, to właśnie słyszałam (a raczej czytałam), że autor miał ciekawy pomysł, lecz popłynął z wykonaniem, przez co potencjał historii został zupełnie utopiony. I to w łyżeczce wody. A jeszcze kiedy przeczytałam o tej nowoczesnej babci, to aż mnie zatkało. Jasne, starsze osoby również używają slangu młodzieżowego (mam takie małżeństwo na swoim osiedlu), gdzie od czasu do czasu coś przekręcą, ale nikt nie może uznać tego za słowotwórstwo. Także podziękuję za tę książkę, skupię się na tych, które może mnie nie zawiodą w jakimś stopniu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba nie sięgnę po nią... Pozdrawiam www.zaczytanaemigrantka.eu

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj wielka szkoda, bo temat i pomysł na fabułę ma wielki potencjał. Można było z tego zrobić naprawdę dobrą i ważną książkę. Mimo wszystko może kiedyś po nią sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo ciekawej tematyki odpuszczę. Myślę, że mogłabym się przy niej trochę męczyć :/

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka stoi na półce jednak kompletnie nie mogę się zachęcić, żeby ją w końcu przeczytać ;(

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ją na półce, więc przeczytam. Tematyka bardzo mnie ciekawi. Fakt - ocena trochę nieadekwatna do recenzji :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie, na pewno nie sięgnę - sama temtyka to za mało, by mnie zachęcić. Zastanawia mnie, skąd wzięła się tak wysoka ocena.

    OdpowiedzUsuń
  10. Słyszałam o tej książce, ale chyba jednak po nią nie sięgnę. Choć kto wie, tematyka jest dość ciekawa :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Na razie mnie ta książka nie interesuje na tyle bym się nią jakoś szczególnie zainteresowała

    OdpowiedzUsuń
  12. Po twojej ocenie wnioskuję, że muszę ją przeczytać <3

    Pozdrawiam,
    Jula Books

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja chcę ją przeczytać, chce zobaczyć na własne oczy ten język, który Ciebie nie urzekł 😁

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że autor dał ciala. Świetny pomysł na książkę. Sama choroba jest "ciekawym" pomysłem. Ja odpuszczam. A mogła być z tego dobra powieść.

    OdpowiedzUsuń
  15. Po wypisaniu tylu wad skutecznie zniechęciłaś mnie do czytania tej książki. Zresztą i tak pewnie bym nie sięgnęła, bo średnio wpisuje się w moje klimaty czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
  16. Niestety język w książce jest dla mnie bardzo istotną jej cechą. Nie wyobrażam sobie męczyć się z książką nieudolnie nasladujacą język młodzieżowy

    OdpowiedzUsuń
  17. Zespół Tourette'a to bardzo interesujący temat, choć te wszystkie negatywy, o których napisałaś nie zachęcają mnie do lektury. Mam duży stos zaplanowanych książek, więc tym razem sobie odpuszczę...

    OdpowiedzUsuń