"Łzy Mai"
1 tom serii
Autor: Martyna Raduchowska
Wydawnictwo: Uroboros
Ilość stron: 414
Data wydania: 04.07.2018 r.
Lata 30 XXI w. Technologia w tych czasach jest bardzo rozwinięta. Praktycznie do wszystkich prac wykorzystuje się różne androidy, ludzie już nie są do końca ludźmi przez różnorakie sztuczne organy, implanty, domózgowe wszczepy. Jednak nie wszystko jest tak piękne, na jakie się wydaje. Jared Quinn - policjant, który nie toleruje androidów ani wszystkich upgraidów człowieka, pewnego dnia trafia do szpitala. Musi być koniecznie operowany i jedyne co może go uratować, to sztuczne wszczepy oraz różne tego typu rzeczy. Od tego momentu całe jego życie się zmienia. Przez sen widzi oczy kobiety, która następnego dnia zostaje zabita. Musi rozwiązać tę sprawę i dopaść Maję.
Zaczynałam tę książkę z raczej pesymistycznym nastawieniem. Opis z tyłu książki jakoś niezbyt przykuł moją uwagę, jednak okładka bardzo do mnie przemówiła. W tym momencie strasznie się cieszę, że nie odpuściłam i przeczytałam tę książkę. Moja okładkowa teoria sprawdza się zawsze ;).
Chociaż muszę przyznać, że historia momentami robiła się nudna, to po chwili działo się coś bardzo ciekawego i już się wciągałam dalej.
Zaletą tej książki jest na pewno pomysł na nią. Androidy - niby przyjaciele ludzi, którzy nie potrafią odczuwać żadnych uczuć, a tym samym kłamać, to idealny początek świetnej przygody, w której można dodawać praktycznie wszystko. Autorka nie próżnowała i zaskakiwała mnie na każdym kroku.
Co jest ważne do powiedzenia, to fakt, że nie w każdym rozdziale, historię widzimy oczami głównego bohatera. A co ważniejsze, główną bohaterką nie jest okładkowa Maja (aż do rozpoczęcia książki żyłam w błędzie), a raczej, jest ona główną osobą poszukiwań.
Książkę czytało mi się w miarę szybko. Nie jest ona jakimś grubaskiem, jednak trochę trzeba się przy niej wysilić. Czekam na kolejny tom, bo po prostu muszę dowiedzieć się, dalszej części historii!
Moja ocena : 9/10